poniedziałek, 12 września 2016

Zupa serkowo-cebulowa

Ostatnio moją stronę na Facebook i bloga zdominowała ZONA, no ale nie samym Czarnobylem człowiek żyje. Wróciłem do Kraju, wróciłem do codzienności ale wróciłem też do swoich lasów. Po wędrówce dobrze jest rozpalić ognisko i napełnić kiszki czymś ciepłym i sycącym. Tym bardziej, że coraz większymi krokami nadchodzą chłodniejsze dni a co za tym idzie dania ciepłe i sycące będą częściej trafiać do menu. Dziś gościem honorowym w moim kociołku Królowa polskich grządek...

Cebula




Składniki na 1-2 osoby:
- jedna duża cebula
- jedna kostka trotylu.. to znaczy serka topionego.
- pół kostki rosołowej
- woda
- tłuszczyk. Trochę oleju, szmalcuru lub najlepiej - trochę kiełbadrona

Utensylia kulinarne:
kociołek, nóż, łycha i ogień. Przyda się też deska do krojenia

Gdy ogień już hula na dno rondelka wrzucamy drobno pokrojonego kiełbadrona i Cebulę. Ona akurat może być pokrojona różnorako - zawsze będzie niespodzianka co wyłowimy łyżką! Niestety z powodu braku deski do krojenia wszystkie elementy krojone były z ręki i drobne posiekanie średnio wyszło. Ale nie przeszkadzało to jakoś szczególnie. 




Często mieszkając czekamy aż kiełbasa się podsmaży i puści tłuszcz a cebula zeszkli się na złoto. Wtedy zawąchujemy się nad kociołkiem czując jak leci nam ślinka. Gdy dojdziemy do siebie po szoku jaki dostaliśmy od tego pięknego zapachu (ewentualnie po tym gdy oczy przestaną łzawić od dymu z ogniska) dolewamy do kociołka wody.




Dodajemy pół (lub jak kto woli całą) kostkę rosołową i czekamy aż woda zacznie wrzeć. Rozpieczętowujemy kostkę trotylu i o dziwo... w środku zamiast trotylu mamy serek! Na szczęście w niczym to nie przeszkadza. Porcjujemy go nożem na mniejsze kawałki i dodajemy do kociołka. Co pewien czas mieszamy aż wszystko dobrze się rozbełta.


                                   

I teraz sprawa ważna, jeśli w ogóle nie najważniejsza. Gdy trzymamy to wszystko na ogniu koniecznie należy poświęcić chwilę na podziwienia piękna okolicy. To ważne bo inaczej zupa może skisnąć już podczas gotowania! Najlepiej usiąść na jakimś powalonym pniaczku blisko ogniska, odchylić się do tyłu opierając ręką o ziemię, wziąć powoli głęboki oddech i porozglądać wokół siebie. W wolnej dłoni koniecznie łyżka pozwalająca utrzymać mentalny kontakt z kociołkiem poprzez pole astralno-gastralne. Jeśli zupa gotowana jest w większym gronie współtowarzysze wędrówki proszeni są o nieprzeszkadzanie Głównemu Chochlowemu w kontemplacji. Mogą go ewentualnie wspomóc również podziwiając przyrodę*. Cicho mruczana mantra "oommmm - nom - nom" również nie zaszkodzi.

                              

                              

                              

Gdy ten etap jest już za nami można zupę jeszcze ewentualnie dosmaczyć ulubionymi przyprawami oraz ziołami i nałożyć do misek/menażek. Ewentualnie zajadać wprost z kociołka. W przypadku większej ilości osób kolejność zanurzania łyżki powinna być przeciwna do ruchu wskazówek zegara. 



SMACZNEGO!


*trwają spory na temat tego czy podziwianie współtowarzyszy wędrówki płci przeciwnej również kwalifikuje się jako kontemplacja piękna przyrody. Zdania są podzielone a dyskusja wciąż trwa.


Tradycyjnie zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata FACEBOOK

4 komentarze:

  1. po za meritum , dobry , barwny, jezyk opisowy,, wszystko OK..! jak moge subskrybowac te strone ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinię i komentarz. Co do subskrybcji to wcześniej o tym raczej nie myślałem. Dodałem właśnie możliwość obserwowania bloga w elementach w prawej kolumnie. Jeśli masz konto na FB to polecam też wejść tam na mój profil i kliknąć kciuka. Każdy post z bloga zawsze jest tam publikowany a czasem też jakieś dodatkowe rzeczy jak zdjęcia lub drobne informacje.
      https://www.facebook.com/pages/Ka%C5%BCda-strona-%C5%9Bwiata/851827191525307?fref=ts

      Usuń
    2. Jak trafiłeś na moją stronę. Zawsze ciekawi mnie droga jaką czytelnicy tu docierają.

      Usuń