wtorek, 28 marca 2017

Gdy zgubimy szczoteczkę

Zęby to taka dość dziwna część naszego ciała. Z jednej strony jest to tkanka kostna, która potrafi przetrwać tysiące lat, palą się dopiero w temperaturze blisko tysiąca stopni a żeby się w nie wwiercić potrzeba wiertła z diamentów. Wymiękają za to gdy trzeba im się zmierzyć z cukrem... Normalnie jakiś wybryk natury. Lub błąd w programowaniu Matrixa. Podobnie jak to, że zazwyczaj zawód stomatologa, kojarzonego z bezwzględnym sadystą wykonują kobiety. I to z wyglądu takie, że nie podejrzewałbyś ich o to mijając na ulicy.

Dlatego dbanie o zęby jest ważne w takim samym stopniu w codziennym życiu jak i podczas wyjazdów pod chmurkę. Ale zawsze może się zdarzyć, że zestaw do mycia zębów zostawimy w domu w łazience, przygotowany do spakowania ale zostawiony na stole lub najzwyczajniej w świecie zgubimy. Tragedia! Albo wyjazd zepsuje bolące dziąsło, albo będzie nam tak "pachnieć" z jamy gębowej, że wszystkie próby kontaktu społecznego skończą się w momencie otworzenia ust.
Ale na szczęście Natura oferuje nam dużą ilość środków zastępczych które niekoniecznie musza być gorsze od zwykłej szczoteczki i pasty. Poniżej przedstawiam kilka pomysłów na rozwiązanie takich problemów. Tym razem nie "leki" ale "higiena z leśnej apteki"

Szczoteczka do zębów
Bez wątpienia szczoteczka to podstawa. Czym ją zastąpić gdy zabraknie? Wierzbą. Najłatwiej ją odnaleźć na jakichś podmokłych terenach, okolicach rzek, jezior, stawów, rozlewiskach, mokradłach. Odcinamy gałązkę średnicy ołówka i nacinając nożem lub rozgryzając zębami robiąc na szczycie taki jakby pędzelek którym możemy spokojnie szorować zęby. Taka szczoteczka będzie nawet lepsza od zwykłej bo prócz wymiatania resztek jedzenia i usuwania kamienia będzie wpływać na nas swoim działaniem leczniczym (która plastykowa szczoteczka tak potrafi?!). Wierzba posiada działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne, antybakteryjne i ściągające czyli wszystko to czego potrzebuje jama ustna. A gdy się zużyje po prostu wrzucamy ją do ogniska i pełna utylizacja. Może by tak zacząć stosować takie gałązki w domu?



Wykałaczka
Tutaj bez zbędnej filozofii. Weź nóż i zaostrz jakąś gałązkę i używaj jak zwyczajnej kupionej wykałaczki jak długo chcesz lub potrzebujesz. Wynalazek znany od czasów jaskiniowców.

Płyny do płukania ust
Większość osób (z tej grupy która w ogóle myje zęby) nie wyobraża sobie żeby na szczoteczce nie było pasty do zębów, najlepiej wałeczka z zawiniętym ogonkiem jak na reklamach. Albo przynajmniej płynu do płukania ust. A tym bardziej dziwne może być dla nich używanie do mycia zębów samego patyczka jak to opisałem wyżej. Przyroda na szczęście oferuje nam szeroką gamę płynów do płukania jamy ustnej a o składniki, przynajmniej w okresie wegetacji nie jest trudno. Bierzemy wszystko to co jest zazwyczaj narysowane na opakowaniach pasty, ale lista nie musi się zamykać koniecznie tylko na tym. Proponuję rośliny takie jak np:
- mięta
- szałwia
- rozmaryn
- rumianek
- krwawnik (zwłaszcza przy krwawieniach dziąseł)
Bierzemy garść świeżego ziela tych roślin i przygotowujemy napar zalewając je gorącą wodą. Po kilku, kilkunastu minutach gdy napar naciągnie można go odcedzić (albo też nie, liście opadną na dno) i płukać jamę gębową i gardło. Bez fluoru, bez konserwantów, barwników ani alkoholu (chyba, że ktoś doda, ale wtedy bez sensu płukać tym zęby, lepiej przelać do szklanki old fachioned, dodać jeszcze limonkę, kilka kostek lodu i parasolkę)
źródło: wikipedia
źródło: http://zwierzetainformacje.pl
Z ziołami najczęściej kojarzą nam się części nadziemne, liście, kwiaty, owoce. Ale są to również części podziemne jak korzenie lub zdrewniałe jak kora. Do wytworzenia płynów do płukania ust wykorzystujemy między innymi:
- kora dębu
- kora wierzbowa
W przypadku kory wykonujemy wywar czyli surowiec wrzucamy do zimnej wody, doprowadzamy do wrzenia i chwilę gotujemy. Płukanki z obydwu tych kor będą miały gorzki smak więc można dodać garść liści mięty dla świeżego oddechu oraz złagodzenia gorzkiego smaku.

Pasta
I na koniec coś bez czego ciężko wyobrazić nam sobie mycie zębów czyli pasta. Głównym składnikiem będzie tutaj węgiel drzewny pozyskany z wieczornego ogniska. Kilka bryłek dobrze wypalonego węgla drzewnego, najlepiej z roślin liściastych rozkruszamy i mieszamy z niewielką ilością wody na gęstą papkę. Pastę tę nanosimy na zęby. Można ale nie trzeba rozmasować to nieco palcem lub wierzbową szczoteczką co jednak nie zawsze jest zalecane ze względu na krystaliczną strukturę węgla oraz to, że w ognisku możemy mieć problem z całkowitym spaleniem drewna na czysty węgiel. Podobno od częstego szorowania zębów takim specyfikiem może uszkodzić się szkliwo. Osobiście sam nie stosowałem (jeszcze) tej metody w terenie ale mam słoiczek pasty do zębów przygotowanej właśnie z węgla z tym, że kupionego w sklepie. Węgiel świetnie pochłania wszelkie zanieczyszczenia (stąd wykorzystywany jest np w filtrach do wody) i może pomóc przy nieświeżym oddechu. A przede wszystkim fantastycznie wybiela zęby. Ważne żeby był to sam czysty węgiel bez popiołu który z wodą mógłby wytworzyć ług. Jeśli nie wiesz jakie działanie ma ług odsyłam do filmu Fight Club do sceny gdzie Tyler Durden posypuje dłoń Narratora pewnym proszkiem - właśnie ługiem. Dlatego do tej pasty stosujemy czysty, najlepiej opłukany węgiel drzewny.

Z taką wiedzą możemy bez problemu wyruszyć w Dzicz bez strachu o higienę jamy ustnej.


Tradycyjnie zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata FACEBOOK













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz