poniedziałek, 22 maja 2017

Jadalne drzewa

Wiosna juz w pełni co widać i czuć. Drzewa w większości już zielone porośnięte świeżymi i soczystymi liśćmi. Więc dlaczego by tego nie wykorzsytać? Wbrew pozorom duża ilość drzew w Polsce ma jadalne liście ( i nie tylko). Wiosna to idealny moment żeby podczas chodzenia po lesie skubnąć czasem po listku z mijanych drzew lub zebrać większą ilość na sałatkę.

Dużo łatwiej nauczyć się rozpoznawać drzewa niż zioła. Są duże więc nie da się ich przeoczyć, charakterystyczne i większość z tych podstawowych znamy od dziecka. I właśnie te podstawowe i pospolite, które zazwyczaj mijamy bez zainteresowania, na wiosnę mogą być dobrym dodatkiem do kuchni i tej leśnej i domowej. A więc.

Brzoza (Betula). Drzewo-symbol którego nikomu nie trzeba przedstawiać o charakterystycznej białej korze i drobnej romboidalnych liściach. Pospolita na terenie całego kraju rosnąca często jako roślina pionierska na nieużytkach i zaroślach. Nie ma szczególnych wymagań i rośnie nawet na jałowej glebie stabilizując ją by w przyszłości mogły tam wkroczyć inne gatunki. Drzewo to na ma prawdę wiele praktycznych zastosowań. Nawet suszone podkorze lub wióry mielono i dodawano do mąki w okresach głodu. Osobiście (jeszcze) nie próbowałem czegoś takiego ale wczesną wiosną lubię skubnąć młode brzozowe liście. Według mnie w smaku nieco gorzkawe ale całkiem smaczne.Później nabierają coraz więcej tego gorzkiego posmaku a struktura stare się bardziej twarda, "papierowa". Jednak na wiosnę jak najbardziej polecam. A jeśli mowa o wiośnie to wczesną porą, jeszcze przed rozwojem liści gdy rusza wegetacja przez pień drzewa, od korzeni do liści pompowany jest sok brzozowy. W odpowiedni sposób można pozyskiwać go i spokojnie pić prosto z pojemnika z którego był pobierany. Pień drzewa działa tutaj jak olbrzymi filtr więc jeśli w płynie będą jaieś brudy to dostały się tam dopiero po opuszczenia go z drzewa. Sok ten bogaty jest w cukry, sole mineralne i aminokwasy czyli wszystko to czego człowiek potrzebował na wiosnę po zimowych głodówkach i braku Słońca. Pozyskiwać go można wwiercając się w pień, robiąc w nim nacięcie lub korzystając ze sposobu który ja najbardziej lubię (według mnie najmniej szkodzi drzewu) czyli obciąć gałązkę i włożyć ją do butelki. Intensywność kapania nie będzie tak duża jak z nawiertów lub nacięć ale też drzewo najmniej to odczuje. I nie pozostawimy śladów naszych ingerencji w które mogą wniknać grzyby i które po prostu wyglądają nieestetycznie.


Lipa (Tilia) Kolejny klasyk jeśli chodzi o popularność w naszym kraju. Według mnie ma nawet o wiele smaczniejsze od brzozy liście które też dużo dłużej nadają się do jedzenia. A gdy liście zaczną robić się bardziej łykowate drzewo zacznie zakwitać i kwiaty możemy (a nawet powinniśmy bo mają wiele właściwości zdrowotnych) spożywać w postali aromatycznej herbaty. W smaku nieco miodowa bo właśnie z tych kwiatów pszczoły produkują miód lipowy i wielokwiatowy. Pomagają przy gorączkach i przeziębieniach.


Buk (Fragus) Nieco mniej spotykany od brzozy i lipy, rosnący głównie na wyżynach i w górach, ale wciąż znane każdemu drzewo o eliptycznych, lekko zaostrzonych i orzęsionych liściach i gładką, nieco srebrzystą korą. I znów obiektem zainteresowania będą liście które na wiosnę można spokojnie bez żadnej szkody dla zdrowia spożywać. Jesienią natomiast w ściółce pod bukami znajdziemy ich orzeszki tzw "bukiew". Przepyszne do spożywania na surowo, ale dawniej przyrządzano z nich np napój kawopodobny (po uprażeniu) bądź dodatek do mąki.




Jak zawsze w przypadku roślin jest to tylko zalążek tematu. Na temat samej brzozy i różnych sposobów jej wykorzystywania napisać można grube książki. A a razie, puki wiosna jeszcze nie zamieniła się w lato zachęcam do spaceru za miasto i skubnięcie co pewien czas kilku listków z tych drzew lub nazbieranie ich większą ilość na sałatkę do obiadu. Smacznego!

Tradycyjnie zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata FACEBOOK

2 komentarze: