sobota, 3 grudnia 2011

Moje Roztocze

Czym jest Roztocze?
O dziwo, mieszkając w Lublinie spotykałem się nawet z tym, że są osoby które nie bardzo wiedzą co to w ogóle jest Roztocze. W najlepszym przypadku kojarzyły jakieś podstawowe fakty. Z jednej strony przykra rzecz, ale z drugiej pozwala to zachować unikatowość tego miejsca. Więc może zamiast pytać się "czym jest Roztocze?" powinienem napisać "czym dla mnie jest Roztocze?".
A czym jest?



Uwielbiam dzieła Tolkiena. Na kartach swoich powieści przenosił on czytelnika do wyjątkowego świata, w którym każdy mógłby się zaadoptować. Ale Śródziemie można znaleźć również u nas. Dla mnie jest to właśnie Roztocze. Gdy zacząłem pisać te słowa przypomniał mi się pewien fragment Władcy Pierścieni:
"Odkąd postawił stopę na drugim brzegu Srebrnej Żyły, ogarnęło go dziwne wrażenie, które potęgowało się, w miarę jak wchodził coraz dalej w głąb Naith; zdawało mu się, że przekroczył most czasu i znalazł się w zakątku Dawnych Dni, i wędruje przez świat już nie istniejący. W Rivendell przechowywano pamięć rzeczy starożytnych, ale w Lorien żyły one prawdziwie i na jawie."
Właśnie legendarne już dziś Bieszczady są czymś w rodzaju Rivendell, gdzie przechowuje się pamięć o czymś dzikim i pierwotnym, gdzie Bieszczadnicy żyli jakby odcięci od reszty świata. Racja. Bieszczady są w dalszym ciągu pięknym miejscem, tak jak Rivendell. Ale to piękno istnieje tylko dzięki pracy wielu ludzi którzy zajmują się ochroną tych gór, a pomimo tego nie jest to już to miejsce gdzie można jak dawniej nie spotkać nikogo przez kilka dni; być samemu ze sobą, z przyrodą, lub z unikatowym czarem kultury tego miejsca (jeśli stawiało się na odwiedzanie zamieszkałych dolin). Coraz trudniej tam odróżnić wędrowca od turysty, a turystę od niedzielnego wycieczkowicza.
Może dlatego, że takie nieznane i zapomniane, Roztocze jest właśnie takim Lorien, gdzie to wszystko "żyje prawdziwie i na jawie". Gdy podczas weekendu majowego udałem się na wyprawę zielonym szlakiem turystycznym to przez dwa dni nie spotkałem ani jednej osoby. Zero. Przez dwa dni majowego weekendu. Dopiero na sam koniec, na szczycie Monastyru były dwie-trzy osoby (plus jeden funkcjonariusz Straży Leśnej na służbie, kilka godzin wcześniej). Czy to oznacza, że Roztocze jest kawałkiem wyjałowionej ziemi, przedstawiającej się gorzej niż Hiroshima po zrzuceniu bomby atomowej?
Wręcz przeciwnie.
Zacytuję jeszcze jeden tekst. Będą to słowa piosenki grupy KSU do której nawiązuje tytuł mojego przemyślenia:

"Góry aż do nieba
i zieleni krzyk.
Polna droga pośród kwiatów
i złamany krzyż.
Strumień skryty w mroku
i zdziczały sad.
Stara cerkiew pod modrzewiem
i pęknięty dzwon.
Zarośnięty cmentarz
na nim dzikie bzy.
Ile łez i ile krzywdy
ile ludzkiej krwi.

Zarośnięte olchą pola dawnej wsi
kto je orał kto je zasiał
nie pamięta nikt.
Skrzypią martwe świerki
to drewniany płacz.
Druty na granicy
dzielą nacje dwie.
Dzieli ściana nienawiści
i przeraża mnie."

Tekst ten dotyczy oczywiście Bieszczadów, ale celowo przy cytowaniu ominąłem fragmenty mówiące wprost o tych górach, gdyż tego samego opisu można użyć w przypadku Roztocza. Każdy znajdzie coś dla siebie. Szczyty do zdobywania, równiny do przemierzania. Puszcze i tereny prawie stepowe. Skały, rzeki i jeziora. Oraz miasta i wsie z wyjątkowym klimatem. A w lasach brakuje chyba tylko żubra i niedźwiedzia.
Dla mnie Roztocze jest właśnie taką baśniową krainą. Jedną z ostatnich ostoi broniących się przez globalizmem. Nie zobaczysz tutaj dymiących kominów fabryk, i innych molochów, będących często szpecącą pozostałością po minionym systemie. Znajdziesz za to szemrzące strumienie, niekiedy przelewające się przez całe serie niewielkich wodospadów, zwanych szumami. Lasy, które gdy do nich wejdziesz sprawiają, że czas zaczyna płynąć innym rytmem. Nawet nie spostrzeżesz się gdy maszerując ścieżką, przeskoczy Ci nagle przed oczami sarna. A gdzieś z boku, nieco w głębi stać mogą od lat zapomniane ruiny. Od Ciebie zależy czy zgłębisz się w historię tego miejsca i poznasz opowieści o ludziach tam żyjących, lub może poddasz się urokowi tej baśniowej krainy i zobaczysz tam zupełnie inne rzeczy.
Choćbym i pisał tutaj jeszcze długo, to i tak nie wyczerpię wszystkich tematów. Na koniec mała przestroga. Idąc w przyszłości przez lasy Roztocza, uważaj byś przypadkiem nie uznał za sarnę przebiegającego nieopodal elfa. W tym miejscu wiele rzeczy jest możliwych...

Zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata

1 komentarz: