środa, 27 lutego 2013

Tropienie

Naukę tropienia rozpocząć można w każdej chwili. Jeśli czujemy "natchnienie" do czegoś nie powinniśmy tego odkładać do jutra, do przyszłego tygodnia, do sprzyjającej pory roku, do "kiedyś", tylko zabrać się za to właśnie wtedy gdy nas najbardziej pociąga. Jeśli jest w tym "to coś ",to odezwie się do nas i może stać się nowa pasją. W którymś z minionych postów wspomniałem, że najlepszym czasem do nauki tropienia jest zima i szykowałem na ten czas kilka zdań od siebie do opublikowania, ale w związku z pisaniem pracy dyplomowej miałem dość mało czasu na drobne przyjemności, nie mówiąc już o jakimś wyskoczeniu za miasto, lub pisaniu postów na blogu. I tak przeminął grudzień i styczeń, a i luty zbliża się już ku końcowi. Parę dni temu Lublin znów zasypało, jednak nie zdziwiłbym się gdyby to były już ostatnie rozpaczliwe ataki konającej zimy. Przykro mi się zrobiło bo uwielbiam chodzić po lesie w zimie. Również plan szkolenia się w tropieniu miał przepaść i myślałem o odłożeniu tego do przyszłej zimy. No ale! Nie warto tracić w taki sposób całego roku. Przepadła zima, ale są jeszcze inne wspaniałe pory roku. Tak więc w końcu zmotywowałem się i przystępuję do napisania tych kilku słów.


Część I
Część II

Muszę zaznaczyć, że nie jestem specjalistą od tropienia, podchodzenia lub fotografowania dzikich zwierząt. To co tutaj opisze będzie w pewnym sensie relacją z mojej własnej nauki, z różnymi pomysłami oraz własnymi spostrzeżeniami. Niektóre rzeczy będą miały charakter całkowicie subiektywny (jak np zamieszczony poniżej spis rzeczy pomocnych przy tropieniu), a gdyby ktoś doszukał się jakiś błędów, lub nieścisłości merytorycznych to będę serdecznie wdzięczny za uwagę na ten temat w komentarzach, lub przesłaną w jakiś inny sposób.


Przechodząc do sedna. Co należy zabrać ze sobą jeśli wybieramy się w teren? 
- Przede wszystkim wiedza na temat zwierząt. Ich wyglądu, sposobu życia, żerowania, rodzaju, kształtu i rozmiaru pozostawianych śladów. Najlepsza byłaby wiedza wyuczona, zabierana zawsze ze sobą w głowie, ale na początek może to też być jakaś gotowa publikacja lub wydrukowane z internetu materiały. Ja osobiście z takich maszyn nie korzystam, ale jeśli ktoś posiada np smartfona może mieć przy sobie olbrzymi zbiór opisów i dziesiątki zdjęć. W mojej biblioteczce znajduje się książka Jerzego Romanowskiego "Śladami zwierząt", oraz skrypt z zajęć Leśnictwo i łowiectwo podesłany nam przez prowadzącego.
- Miarka. Może to być np. metr krawiecki lub miarka budowlana, składana lub zwijana w rolkę, przy czym miarka zwijana jest poręczniejsza bo można ją spokojnie włożyć w kieszeń. Można by jeszcze wymienić linijki szkolne, ale nadają się one zwykle tylko do zmierzenia rozmiarów pojedynczego tropu, a przy np długości kroku stają się już niepraktyczne.
W internecie można się spotkać z pomysłem stosowania czegoś w rodzaju tyczki pomiarowej. Są to wyskalowane gałęzie z założonymi na nie dwiema frotkami do włosów, które można przesuwać w górę lub w dół pręta analogicznie jak w suwmiarce.
- Notes i ołówek. Do zapisywania wszelkich spostrzeżeń podczas wyprawy, ale również pogody sprzed dnia lub dwóch. O tym wspomnę później. A czemu ołówek? Ponieważ nie zamarza na mrozie i nie wyleje się w kieszeni podczas marszu jak długopis.
- Szkło powiększające. Tutaj zastosowania chyba nie trzeba tłumaczyć.
Paczka zapałek. Zwierzęta mają od nas o wiele lepiej rozwinięty zmysł węchu. Dlatego w miarę możliwości nie powinno się ich podchodzić gdy wiatr wieje na w plecy, ponieważ nawet jeśli zadbaliśmy o zamaskowanie naszego zapachu, to jednak zawsze coś może dotrzeć do zwierzęcia, chociażby nasz pot podczas upalnego lata. Nawet nieznaczne, prawie niewyczuwalne podmuchy wiatru mogą zanieść nasz zapach. Metoda na pośliniony palec jest często zawodna, dlatego polecam zapałki. Zaraz za zgaśnięciu płomienia z drewienka unosi się jeszcze przez chwile smużka dymu. Obserwując jej ruch z łatwością zobaczymy w którą stronę wieje wiatr.
- Mapa. Nie tylko do orientacji w terenie ale również zaznaczenia miejsc w których coś zaobserwowaliśmy. Po pewnym czasie, przy wytrwałości, będziemy mogli uzyskać mapę z zaznaczonymi najczęściej odwiedzanymi żerowiskami, miejscami noclegu, itp. Warto również zaznaczać na mapie ambony myśliwskie. Są świetnym miejscem na zasiadkę jeśli zależy nam na ciekawych zdjęciach, lub chociażby na odpoczynek lub schronienie się przed deszczem. W zupełności wystarczają czarno-białe wydruki z geoportalu.
- Lornetka. Nie jest niezbędna, ale już sama obserwacja zwierząt przez lornetkę jest fascynująca.
- Coś do polowania, czyli aparat. Również nie jest niezbędny, ale jest wiele osób dla które cały wolny czas mogą spędzać na takich bezkrwawych łowach. Dodatkowo można dzięki niemu udokumentować zaobserwowane ślady dzięki czemu przeanalizujemy je w na spokojnie w domu przy kubku ulubionej herbaty.
- Torebki, sakiewki i pojemniki. Do zabrania z wyprawy różnych rzeczy, np do kolekcji. Zbierać można między innymi pióra, poroża, kości, w nawet wypluwki ptaków. U mnie w pokoju na drzwiach wisi pamiątka z wypadu na biebrzańskie bagna w postaci olbrzymiej kości łosia.

Oczywiście żadna z wyżej wymienionych rzeczy nie jest niezbędna. Do lasu, na pola lub łąki możemy wybrać się bez niczego, mając w kieszeni wyłącznie klucze od domu. Niezastąpiona jest jedynie wiedza.

Do tego wszystkie można by jeszcze dołączyć całą listę innych rzeczy, przydatnych na wyprawie, jednak miła to być spis jedynie rzeczy przydatnych do tropienia. Jeśli wybieramy się na całodniowy wypad możemy, a nawet powinniśmy zabrać ze sobą kilka innych przydatnych rzeczy, jednak to nie temat o tym.


Zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz