wtorek, 22 listopada 2011

Monastyr

Dziś chciałbym opowiedzieć o mojej wyprawie do Monastyru. Była to część wycieczki z 1-2 maja 2011 r. A zatem do rzeczy. Najpierw trochę opisu historycznego.
Monastyry, lub monastery są to klasztory w obrządku prawosławnym. Nazwa wywodzi się od greckiego Monasterio, co oznacza "celę pustelnika". Początkowo nazywano tak tylko oddzielne pomieszczenia dla mnichów objętych klauzurą, z czasem ulegając przekształceniu.
Monastyr który odwiedziłem znajduje się, a właściwie znajdował się, na Roztoczu Wschodnim. Kilka kilometrów na północny-zachód od Werchraty. Nazywany jest po prostu Monastyrem. Tak samo nazywała się osada założona w jego pobliżu.

piątek, 18 listopada 2011

Tomaszów - Wielki Dział - Monastyr 2-3 V 2011

Na początek relacja z luźnej dwudniowej wyprawy w weekend majowy 2011. Początkowo w planach miałem przejście zielonym szlakiem przez Wielki Dział, Monastyr i Świątynię Słońca. Jednak ostatecznie potoczyło się nieco inaczej, co w sumie często mi się zdarza. Czasem po prostu coś potoczy się inaczej, a czasem nie warto trzymać się ściśle ułożonego planu (niezależnie od tego jaki by był). Ale przechodząc do rzeczy...


sobota, 12 listopada 2011

Wstęp

Przymierzałem się do założenia bloga już od dawna, i w końcu nadszedł oto ten dzień. Powody były różne. Potrzeba przelania swoich myśli, spisanie swoich wypadów, opowiedzenie o nich innym. Pokazanie różnych ciekawych miejsc. Stopniowo będą się tutaj pojawiać moje zdjęcia oraz relacje z różnych wypraw. Czasem może jakieś przemyślenia, lub notka dotycząca sprzętu. Zainteresowania miewam szerokie więc i różne rzeczy mogą się tu znaleźć. Pochodzę z Tomaszowa Lubelskiego i z racji tego często jestem na Roztoczu, w planach mam głębsze eksploracje tego terenu. Im więcej o nim czytam i znajduję informacji, to za każdym razem okazuje się, że jest jednak coś jeszcze. Takie ukryte dno. Studiuję w Lublinie i niestety rzadziej bywam teraz w domu, ale mam już plany na co najmniej kilka szlaków, gdy tylko wrócę.

Mamy 12 listopada. W Lublinie spadł dziś pierwszy śnieg, o ile można to nazwać śniegiem. Na ziemi nie zostawiło to ani śladu, ale z nieba padał biały puch. Jako, że już od kilku lat zawsze w pierwszy śnieg wychodzę chociaż na chwilę na świeże powietrze, a najlepiej za miasto, to i tym razem tradycji musiało stać się zadość. Tym razem wybór padł na górki czechowskie, teren dawnego poligonu, na obrzeżach Lublina. Spacer krótki, ale w trakcie pozbierałem trochę wiech na rozpałkę, coś do retuszu krzemieni, materiał na świder ręczny. W pewnym momencie za zakrętem zaskoczył mnie nawet bażanta. Niestety byłem bez aparatu czego nie mogłem sobie odżałować. Na zakończenie kubek herbaty. I jedyne czego brakowało to to, że tego śniegu było tak mało...