poniedziałek, 22 czerwca 2015

Placki z bzu czarnego

Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną.
Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną"
Paracelsus


Z każdej strony jesteśmy otoczeni przez rośliny, ale niestety zazwyczaj się ich boimy. Tkwi w nas, często wpajane przez rodziców lub dziadków przeświadczenie, że o ile coś nie rośnie na grządce i nie jest uprawiane to musi być szkodliwe. A tak na prawdę we florze Polski roślin trujących jest bardzo mało. Jest sporo niejadalnych, czyli takich  które nie posiadają wartości odżywczych lub paskudnie smakują. Trzeba też pamiętać o tym co mówił Paracelsus w cytacie na początku tej strony. Istotna jest ilość i sposób podania. Surowe kartofle mogą być zagrożeniem dla życia. Lub alkohol. W małych ilościach może mieć właściwości prozdrowotne, natomiast przy większych... opuszczę szczegóły.

Gdy zagłębić się w temat okazuje się, że bardzo dużo z otaczających nas roślin można zjeść. Przedstawiłem ostatnio dwie: pokrzywę i pałkę. Dziś poruszę temat innej, łatwej do rozpoznanai przez każdego rośliny. Chodzi mianowicie o czarny bez Sambuculus nigra. Krąży o nim opinia iż jest rośliną trującą. I jest to trafna opinia. Jednak odnosząc się znów do cytatu Paracelsusa i tłumacząc go inaczej - "trzeba wiedzieć co i jak". I tak właśnie jest w przypadku bzu
Zdjęcie kradzione z Wikipedii

niedziela, 14 czerwca 2015

Budżetowy filtr do wody

"Był sobie diunida, którego zapytano: 
"Co jest ważniejsze, literion wody, czy ogromny zbiornik wody?".
Diunida pomyślał chwilę, a potem powiedział:
"Literion jest ważniejszy. Nie ma człowieka, który mógłby mieć na własność wielki zbiornik wody. A literion każdy może schować pod płaszczem i z nim uciec. I nikt się o tym nie dowie"."
Anegdoty dawnej Diuny

W piwie jest męstwo,
w winie jest mądrość,
a w wodzie są bakterie.
Mądrość ludowa, Autor nieznany

Gdy wychodzę w teren, nawet na krótką popołudniową wycieczkę wolę mieć przy sobie niewielką ilość szpeju którego wagi nawet nie poczuję, niż gdybym miał wracać do domu w złym humorze. Kilka rzeczy które zmieszczą się w kieszeniach, w torbie na ramie lub wypełnią dno plecaka. Jedną z takich rzeczy jest woda. Wolę zabrać ze sobą niezawadzającą półlitrową butelkę, niż w drodze powrotnej wypatrywać z językiem na brodzie sklepu. 

To na krótkich spacerach. A co gdy trzeba się wybrać na większą wyprawę. Przy wędrówce z noclegiem na bezludziu lub podczas łażenia po górach woda jest największym skarbem, którego nigdy mało, ale jednocześnie z każdym dodatkowym ładunkiem w plecaku, ramiona wołają o litość i trzeba liczyć się z każdym gramem.

W trosce o swoje plecy na przyszłość oraz o to żeby każde wyjście było miłym wydarzeniem, a nie myśleniem o wpijających się w ramiona szelkach staram się minimalizować noszony sprzęt. Chociaż ciagle się uczę to w pewnym stopniu po kilku latach szwędania się po lasach wiem co jest zbędne, a czego potrzebuję (oj pamiętam pierwszą wycieczkę w Bieszczady, stary psiwór i olbrzymią latarkę większą od miecza świetlnego w której... szybko padły baterie). Niestety woda zajmuje razem ze śpiworem najwięcej miejsca w plecaku i dodatkowo sporo waży.


poniedziałek, 8 czerwca 2015

Wariacje na temat pokrzywy i pałki, czyli prosty leśny posiłek

"Czwarty grosik dla urzędu,
przeca żreć coś musi"
Kazik 12 groszy

Żreć coś trzeba. A wsunięcie czegoś smacznego zawsze jest oczekiwanym elementem każdej wyprawy lub spaceru. Jest wiele szkół odżywiania się na wycieczkach. Zabieranie ze sobą gotowego jedzenia. Półproduktów w formie np pancerników. Same przekąski. Surowe produkty (mąka, kasza). Lub mistrzostwo w życiu w lesie - odżywianie się tylko tym co da przyroda. I gdy zdobędzie się odpowiednie doświadczenie nie będzie to ani trudne, ani też dania nie będą nudne i mdłe. Na swojej majowej wycieczce trasą planowanej obwodnicy zastosowałem system mieszany, część z składników z przyrody a część z plecaka. Wariant idealny dla początkujących zbieraczy dzikich roślin.

środa, 3 czerwca 2015

Majówka - drogą przyszłej obwodnicy

"Smutno, że spotykamy się po raz drugi dopiero teraz, kiedy wszystko się kończy.
Bo świat się zmienia. Czuję to w smaku wody i ziemi, i powietrza.
Nie mam nadziei, żebyśmy się jeszcze kiedyś mogli zobaczyć."
J.R.R. Tolkien Władca Pierścieni, Powrót Króla

Posty powiązane
Przepis na posiłek przyrządzony tego dnia z dzikich roślin
Kieszonkowy filtr do wody

Świat się zmienia i cokolwiek byśmy mówili lub robili nigdy nie będzie on stały w miejscu. Tam gdzie dziś są góry będą kiedyś morza, a morskie głębiny zamienią się w pustynie. Człowiek będący jednym z elementów ekosystemu zwanym Ziemią również ma na niego wpływ. Ba, jego wpływ jest wręcz kolosalny. W jednym miejscu wytniemy a w drugim zbudujemy. A tam gdzie człowiek nie ma już interesu lub z innego powodu opuścił dane miejsce, wraca znów przyroda, trawiąc powoli to co zbudowaliśmy. I w przypadku budynków, procesy takie możemy zobaczyć nawet w ciągu jednego pokolenia. Odwiedzanie miejsc opuszczonych, zwane z angielskiego urban exploration cieszy się coraz większą popularnością. Na miejscach opuszczonych przez człowieka, czy to obiektach militarnych, czy industrialnych, czy budownictwie mieszkalnym, gdy tylko przestaniemy tam ingerować, wrócą rośliny. Cegły zamienią się w gruz, gruz w pył, a z biegiem (wielu) lat, ten zamieni się znów w glebę.

Jest jednak forma ingerencji człowieka która prawie nie zanika. Gdy raz zostanie wyznaczony gdzieś szlak, będą nim już "zawsze" ciągnęły tłumy. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale w niektórych przypadkach w dalszym ciągu, w Europie poruszamy się drogami, które przed wieloma wiekami wyznaczyli Rzymianie. Którymi legiony kroczyły na podbój całego świata. Mimo pozoru delikatności (biorę jako przykład coroczne zjawisko topnienia asfaltu razem ze śniegiem na wiosnę), drogi budowane w czasach współczesnych wgryzają się w ziemię o wiele głębiej niż te budowane przed wiekami. A ich sieć gęstnieje, Stara są modernizowane. Nowe tyczone są przez tereny zagospodarowane dotychczas rolniczo lub pozostające we władaniu przyrody. I ten drugi przypadek zachodzi aktualnie w mojej rodzinnej miejscowości Tomaszowie Lubelskim.

Pragnę jednak zaznaczyć, że nie jestem zażartym przeciwnikiem budowania dróg, lub innych form rozwoju cywilizacji. Te działania są niemożliwe do zatrzymania. Ba. Często są konieczne. Mam tylko nadzieję żeby temu wszystkiemu towarzyszyła idea zrównoważonego rozwoju. Nie będzie tutaj żadnego przypinania się do drzew, blokowania inwestycji, lub sabotowania podjętych działań. Tfu tfu. Nic z tych rzeczy. To, że od czasu do czasu w moich postach przebrzmiewają tematy związane z przyrodą, środowiskiem, naturą i ekologią nie oznacza, że mam zamiar strzelać do każdej osoby mówiącej o interesach człowieka. Nie jestem "ekoterrorystą" lub "ekooszołomem".