czwartek, 15 grudnia 2016

ZONA - strefa życia

Witam po dłuższej przerwie wszystkich Stalkerów. W niniejszym wpisie ponownie wrócę do Czarnobylskiej ZONY i poruszę temat z którym rzadko jest kojarzona. Czy to będzie promieniowanie? Nie. Czy to będą mutanty? Niestety nie*. Czy to będą cudowne artefakty i Złota Kula spełniająca marzenia? Również nie. Czarnobyl kojarzy się chyba wszystkim z katastrofą elektrowni. Wysiedleniem miast u wsi. Ruinami domów. Cichym ponurym i pustym światem apokalipsy. Ale temat który poruszę będzie życie w ZONIE.


czwartek, 1 grudnia 2016

Pierwszy śnieg. Zima 2016/17

Od kilku już lat, gdy tylko spadnie pierwszy śnieg wyruszam w teren. Powoli robi się to już tradycją więc i w tym roku nie mogło być inaczej.
Od dwóch dni znów pada, ale to już drugi śnieg. W tym roku na Roztoczu pierwszy raz popadało 12 i 13 listopada. Pierwszego dnia trochę niemrawo ale nazajutrz można było już się poprzedzierać przez zaspy. Obydwa dni spędziłem na Siwej Dolinie, lesie na zachód od Tomaszowa Lubelskiego. Pierwszego dnia (czyli sobota 12 listopada) na sam koniec dnia miałem okazję spotkać sporą grupę dzików. Kilkanaście, w porywach do dwudziestu sztuk. Niestety był już późny wieczór i szedłem przez gęsty las, a mój aparat (no dobra raczej ja nie mam umiejętności ale trzeba na kogoś/coś zwalić) zwłaszcza na zoomie, nie jest stworzony do zdjęć przy słabym świetle więc po selekcji zdjęć na których nic nie widać wybrałem jedno gdzie jest przynajmniej kontur spotkanego dzika. Zatem po tym krótkim wstępie przechodzę do prezentacji. Po ilości śniegu łatwo zobaczycie które zdjęcia były robione którego dnia.


poniedziałek, 7 listopada 2016

Niech stanie się Światłość - Mactronic Nomad

O tym jak ważnym elementem ekwipunku jest dobra latarka nie muszę chyba nikogo przekonywać. Ja swojej latarki szukałem pewien czas popełniając po drodze kilka potknięć ale odkąd ją zakupiłem kilka lat temu to towarzyszy mi ona zarówno w terenie jak i na co dzień. Jest to czołówka Nomad firmy Mactronic. Noszę ją już ponad dwa lata więc pomyślałem, że to dobry czas żeby przygotować tekst o tym zacnym elemencie ekwipunku. Bo co to za test napisany tydzień po zakupie. To raczej recenzja (które też są dobre!). A sprzęt najlepiej weryfikuje użytkowanie a nie specjalne testy. 

środa, 19 października 2016

Dziękuję


Odwiedziłem ostatnio na blogu zakładkę statystyki i co widzę? Stuknęło mi 10 000 odsłon! Bardzo wszystkim dziękuję za każde wejście i komentarz. Co prawda wiem, że są strony o podobnej tematyce które mają tyle odsłon miesięcznie lub tylu subskrybentów jednak ja osobiście dumny jestem z tego osiągnięcia. Z prostego rachunku daje to ok 5 wejść dziennie przez cały okres działania mojej strony. Na pewno na tym nie poprzestanę. W zanadrzu przygotowanemam kilka pomysłów na nowe wpisy na podstawie tego co już się u mnie wydarzyło lub planów na przyszłość. Ale na moment obecny cieszę się z tego (według mnie) sukcesu.

Tak więc jeszcze raz dziękuję i działam dalej!

wtorek, 27 września 2016

Awaryjna rozpałka

Czasem przychodzi taki dzień kiedy nic się nie udaje. Podczas wędrówki zacznie siąpić deszcz, wpadniemy po kolano w wodę lub urwie się szelka od plecaka. Lub wszytko naraz. Czasem może to być problem z rozpaleniem ognia bo... bo taki był dzień. A na ogniu bardzo nam zależało chociażby po to żeby się wysuszyć, poprawić morale, zjeść coś ciepłego. Spróbować przeżyć przy siarczystym mrozie. I jak na złość nigdzie w pobliży nie ma słynnej kory brzozowej a cały ekwipunek jest przemoczony. Właśnie na takie sytuacje dobrze mieć zapakowaną gdzieś na dno plecaka lub jeszcze lepiej - noszonej zawsze przy pasku ładownicy przygotowaną niezawodną wodoodporną rozpałkę. Przepisów na to jest wiele i przysłowiowej Ameryki tutaj nie odkrywam ale jak wspomniałem wyżej, warto mieć takie coś w ekwipunku więc postanowiłem i dla siebie przyszykować.

poniedziałek, 12 września 2016

Zupa serkowo-cebulowa

Ostatnio moją stronę na Facebook i bloga zdominowała ZONA, no ale nie samym Czarnobylem człowiek żyje. Wróciłem do Kraju, wróciłem do codzienności ale wróciłem też do swoich lasów. Po wędrówce dobrze jest rozpalić ognisko i napełnić kiszki czymś ciepłym i sycącym. Tym bardziej, że coraz większymi krokami nadchodzą chłodniejsze dni a co za tym idzie dania ciepłe i sycące będą częściej trafiać do menu. Dziś gościem honorowym w moim kociołku Królowa polskich grządek...

Cebula



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

ZONA - miejsce widmo

"A gdy otworzył pieczęć siódmą,
zapanowała na niebie cisza jakby na pół godziny.
I ujrzałem siedmiu aniołów,
którzy stoją przed Bogiem, a dano im siedem trąb
(...)
I trzeci anioł zatrąbił:
i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia,
a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód.
A imię gwiazdy zowie się Piołun."
Apokalipsa św Jana rozdział 8. wersety 1-2 oraz 10-11

Поли́н звича́йний - В Україні широко відома під назвою чорно́биль
Piołun zwyczajny - na Ukrainie szerzej zwany pod nazwą CZARNOBYL
(źródło uk.wikipedia.org)
Kto wie? Może dożyliśmy czasów opisanych w Apokalipsie. Kto ma uszy niechaj słucha.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Tomaszów - Lwów - Kijów. Droga do ZONY

ZONA chyba od zawsze mnie ekscytowała. Wydarzenia związane z katastrofą, powstanie Strefy, walka ze skażeniem. Tajemnica tego miejsca. Miasta i osady które nagle zatrzymały się w czasie z dnia na dzień. Poświęcenie wielu ludzi dla dobra całej Planety

W związku z wykonywaną przeze mnie pracą w Biurze Podróży miałem ostatnio okazję wybrać się na pełną niebezpieczeństw i przygód wyprawę w głąb ZONY. A było to tak.

Posłuchajcie.


sobota, 6 sierpnia 2016

Prześcieradło do śpiwora. Czy używać oraz dlaczego odpowiedzią jest - "tak".

Mam pewną cechę. Nie wiem czy to wada czy zaleta ale do niektórych nowości podchodzę bardzo często raczej z dystansem. Cytując pewną Panią z internetowego filmiku "komu to potrzebne? a dlaczego?". Tylko bywa czasem tak, że ten dystans do tematu stopniowo się zmniejsza, aż któregoś dnia dochodzę do wniosku, że to jest świetna rzecz i coraz ciężej jest niezabierać tego ze sobą w teren. Miałem w życiu kilka takich przepraw ale dziś chciałem poruszyć temat może i banalnej sprawy jakąś jest wspominane w tytule prześcieradło do śpiwora.

Gdy pewnego razu natknąłem się na to przechadzając się alejkami w decathlonie pomyślałem sobie właśnie coś w stylu "a komu to potrzebne?". Bo przecież mam śpiwór itd. No i cena za kawałek materiału oferowana w tym sklepie nie zachęcała mojej (wtedy jeszcze) studenckiej kieszeni. Ale ziarno zostało zasiane i gdy przy innej okazji, będąc w decathlonie zobaczyłem takie prześcieradło na promocji to postanowiłem je wziąć. Towarzyszyło mi już na wielu nockach i w końcu pomyślałem, że coś o nim naskrobię


Plusy:
- Dzięki dodaniu jeszcze jednej warstwy materiału oraz dodatkowej warstwy powietrza nieznacznie wzrasta komfort nocowania i jest nam po prostu cieplej (lub w drugą stronę - spada temperatura do jakiej dedykowany jest śpiwór)
- Człowiek podczas snu się poci. Dodatkowo w terenie nawet jeśli się staramy to ciężko jest nie nanieść ze sobą do posłania pyłu, błota, ściółki. Gdy mamy prześcieradło to cały ten syf zostaje na nim, a prześcieradło jest o wielokroć łatwiej uprać niż cały śpiwór. Dodatkowo pranie śpiwora pogarsza jego jakość, wiec im rzadziej tym lepiej.
- Gdy jest dostatecznie ciepło można użyć do spania samego prześcieradła przykrywając się nim jak kołdrą.
- Jadąc koleją w pociągu sypialnym, bądź korzystając z hosteli dostajemy tam pościel. Czasem jednak względy higieniczne przemawiają za tym żeby jednak podścielić czymś swoim.

Minusy:
- Waga/objętość - może nie takie prześcieradło to nie olbrzym ale jednak swoje miejsce w plecaku zabiera, a jeśli chodzi o wagę to grosz do grosza... Wersje jedwabne oczywiscie zajmują mniej miejsca i wagi ale również więcej trzeba w nie zainwestować.
- Trzeba nabrać wprawy i każdorazowo poświęcić trochę czasu na wejście/wyjście ze śpiwora


Jak dla mnie jest to ostatnio niezbędny element przy wędrówkach połączonych z nocowaniem. 

środa, 6 lipca 2016

Określanie położenia i stron świata za pomocą słupków oddziałowych

"Stary Indianin zapytany: "Czy zdarzyło ci się zabłądzić?" odpowiedział
"Nie, ale kiedyś przez jakieś trzy może cztery dni nie bardzo wiedziałem, gdzie jestem"
Raymond Mears "Podręcznik Sztuki Przetrwania"

Jakiś czas temu w TYM poście o orientacji w terenie leśnym wspomniałem o słupkach oddziałowych. Chyba każdy kto był kiedyś w lesie je widział. Czas na mały wpis na temat tego jak dzieli się las i jak można to wykorzystać przy orientowaniu swojego położenia w lesie.


środa, 4 maja 2016

Kociołek a'la Zebra

Odjeżdżając, świsnęli jeszcze kociołek z płotu za kuźnią.
 Kociołek był lekko dziurawy, ale wiedźmin zalutował go Znakiem Igni

Miecz przeznaczenia; Trochę poświecenia Andrzej Sapkowski


Każdy kto lubi leśne bytowanie umie docenić to czym jest gotowanie na ognisku. Nawet wśród osób nieobytych z biwakami ciężko znaleźć kogoś kto nie lubiłby pieczenia kiełbasek nad ogniskiem. Ba! Nawet wegetarianie przyłączają się do tego misterium nadziewając na kijek kromkę chleba lub jabłko.

Ci bardziej zapaleni w wędrowanie lub obozowanie dojdą zazwyczaj w końcu do wniosku, że patyk na kiełbaskę to jednak za mało. Że potrzebują jakiegoś naczynia do ugotowania czegoś bardziej treściwego lub chociażby zagrzania wody na herbatę. Tak zacznie się ich mozolna wędrówka w poszukiwaniu Tego Jedynego. Zmierzą się z niezliczoną ilością kociołków wiszących, stojących i lewitujących. O kształcie wysokim lub przysadzistym. Okrągłych lub anatomicznych (o przekroju nerki). Zjedzą obiad z menażek wszystkich armii świata by znaleźć ten jedyny, upragniony Garnek.

wtorek, 23 lutego 2016

Powrót do Leliszki 23-24.02.2016r


"Pani kierowniczko, ja to rozumiem! Ja rozumiem, że wam jest zimno! Ale jak jest zima, to musi być zimo, tak? Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury!"

Z nowym rokiem do Polski w końcu zawitała zima. I to nie taka, że sypnęło raz a po dwóch dniach zaczął się topić. Wręcz przeciwnie. Po pierwszych opadach, były i drugie i trzecie. I gdy nadszedł weekend musiałem wyrwać się w teren. Kilka dni zastanawiałem się gdzie wyskoczyć. Przeszukiwałem na mapie miejsca w odległości ok 10 km od mojego miasta tak żeby móc w jeden dzień obrócić w obie strony. W końcu wybór padł na miejsce w którym byłem na wiosnę - Leliszka. Aktualnie las, i mokradło a kilkadziesiąt lat temu niewielka nadrzeczna osada z cerkwią. Wiosenna wyprawa w poszukiwaniu tej "zaginionej cywilizacji" nie przyniosła rezultatu. Ale to nie musi oznaczać, że jest to miejsce "jałowe". Oj nie ma takich miejsc. Dlatego w piątek spakowałem plecak, a w sobotę rano wyszedłem z domu obierając azymut na południe

czwartek, 4 lutego 2016

Leliszka 21.02.2015.

Wolny weekend, powrót w rodzinne strony więc wniosek łatwy. Plecak na plecy i w teren!
Wybór padł ma Leliszkę. O miejscu tym usłyszałem już jakiś czas temu. Miejsce jakby z książek lub opowieści ponieważ udać miałem się do opuszczonej miejscowości którą dziś przykrył las i bagna. Im bliżej granicy kraju, zwłaszcza na Roztoczu Południowym tym więcej takich miejsc. I chociaż zazwyczaj wyraźniejszych śladów po nich nie widać i można codziennie mijać je nieświadomie to wprawne oko będzie mogło dostrzec i poukładać w całość z pozoru nieznaczące elementy. 

Data 21.02.2015r. 
Miejsce: Roztocze Środkowe -> Leliszka
Warunki: Pochmurno. Powyżej zera stopni
Cel: Dotrzeć do miejsca gdzie dawniej znajdowała się miejscowość.