Odjeżdżając, świsnęli jeszcze kociołek z płotu za kuźnią.
Kociołek był lekko dziurawy, ale wiedźmin zalutował go Znakiem Igni
Miecz przeznaczenia; Trochę poświecenia Andrzej Sapkowski
Każdy kto lubi leśne bytowanie umie docenić to czym jest gotowanie na ognisku. Nawet wśród osób nieobytych z biwakami ciężko znaleźć kogoś kto nie lubiłby pieczenia kiełbasek nad ogniskiem. Ba! Nawet wegetarianie przyłączają się do tego misterium nadziewając na kijek kromkę chleba lub jabłko.
Ci bardziej zapaleni w wędrowanie lub obozowanie dojdą zazwyczaj w końcu do wniosku, że patyk na kiełbaskę to jednak za mało. Że potrzebują jakiegoś naczynia do ugotowania czegoś bardziej treściwego lub chociażby zagrzania wody na herbatę. Tak zacznie się ich mozolna wędrówka w poszukiwaniu Tego Jedynego. Zmierzą się z niezliczoną ilością kociołków wiszących, stojących i lewitujących. O kształcie wysokim lub przysadzistym. Okrągłych lub anatomicznych (o przekroju nerki). Zjedzą obiad z menażek wszystkich armii świata by znaleźć ten jedyny, upragniony Garnek.
Wielu z nich znalazło ukojenie w kociołku Zebra Billy Can. I słusznie! Są lekkie i wytrzymałe o kształkie ułatwiającym transport np w bocznej kieszeni plecaka lub większej ładownicy. Spory wybór rozmiarów daje możliwość planowania, bo gdy wiemy dla ilu osób mamy gotować bierzemy taki rozmiar jaki nam aktualnie potrzeba. Po prostu cud. Słyszałem skargi jedynie na rączkę która nie posiada blokady i bywają problemy gdy chce się nalać wrzątku do kubka ale przy odrobinie chęci i z tym można sobie poradzić po chwili majstrekowania lub nawet zwykłym patykiem.
Aż kusi do zakupu
Jednak czasem lubię pokombinować. Wykorzystać sytuację gdzie mogę mieć coś za dużo mniejsze pieniądze (cena Zebry to od ok 60,- do blisko 100,- zł, sądzę, że część z osób czytających te słowa ugotowało/ugotuje swój dzisiejszy obiad w garnku za mniejsze pieniądze), i mieć satysfakcję ze zrobienia czegoś własnymi rękami. Sam mam bardzo zacny zestaw kupiony od jednego z użytkowników forum Reconnet. Dwuczęściowy: garnek i patelnia. Jednak w głowie siedziało mi ciągle coś a'la Zebra. Małego do zabrania na krótkie wypady. W końcu wykombinowałem. I to coś co nie wydrylowało mi kieszeni jak śliwkę do kompotu. Bo koszt takiego kociołka to 5-10 zł. Poważnie. A jak się do tego zabrałem? Bez większej filozofii, z wykorzystaniem tylko jednego narzędzia.
Najpierw oczywiście nie obyło się bez pielgrzymki do sklepu. Zakupiłem tam zwykły metalowy kubek o wymiarach i pojemności jaka mnie zaspokajała. Do nabycia w większych marketach lub sklepach "wszystko po 4.99". Czasem można nawet znaleźć taki kubek z pokrywką, ale jak na złość żadnego nie było w rejonie poszukiwań.
Potem kombinerki w ręce i oderwałem uszko. Nie było mi potrzebne (w takiej formie), ale przez pewien czas używałem go jako nasuwanej rączki do wieszania nad ogniem.
Na stałe myślałem jednak o bardziej pewnym uchwycie który nie ześlizgnie się z kociołka i da większą przestrzeń do operowania w nim łyżką. znów wziąłem do ręki kombinerki i bez większego problemu udało się tuż pod górną krawędzią zrobić dwa otwory. Potem tylko dopasować kawałek drutu i gotowe. W dodatku na szczęście ten uchwyt z drutu sam się blokuje.
Za pokrywkę służy mi dość barbarzyńskie rozwiązanie, mianowicie pokrywka z konserwy. Rozwiązanie proste i skuteczne. Kluczyk można złożyć żeby w transporcie nie zawadzał a dla pewniejszego trzymania dorobiłem dwa ząbki
Na koniec pozostało uszycie pokrowca.
Są co prawda osoby które gotują w starych puszkach po konserwach. Osobiście nigdy tego nie praktykowałem. Wyłożone są bodajże cynkiem (poprawcie jeśli się mylę) i wolę do gotowania używać naczyń do tego przeznaczonych. Takich jak opisany tutaj kubek
Są co prawda osoby które gotują w starych puszkach po konserwach. Osobiście nigdy tego nie praktykowałem. Wyłożone są bodajże cynkiem (poprawcie jeśli się mylę) i wolę do gotowania używać naczyń do tego przeznaczonych. Takich jak opisany tutaj kubek
P.S. Oczywiście w żaden sposób nie chciałbym umniejszać kociołkom Zebra Billy Can, które lata pracowały na swoją zasłużona renomę. Chciałem jedynie pokazać że można też inaczej.
Tradycyjnie zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata FACEBOOK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz