sobota, 2 maja 2015

Orientacja w terenie - metoda cienia.

Znany z wcześniejszego wpisu Andrzej znów poczuł zew przygody. Więc gdy trafił mu się kolejny wolny weekend postanowił wyskoczyć z aparatem i pofotografować dzikie ptaki i zwierzęta. Na szczęście znał w sąsiedztwie duży podmokły obszar w okolic meandrującej dzikiej rzeki, gdzie już kilka razy był. Sporo bagien, również ze spleją, starorzecza, a nad tym wszystkim, gdzieniegdzie wysepki suchego lądu porośnięte drzewami. A wszystko to poprzeplatane ledwie widocznymi ścieżkami. 
Więc Andrzej zapakował do plecaka wszystko co potrzebne. Aparat z obiektywami, lornetkę, składane krzesełko, coś do jedzenia i picia, nóż i kilka drobiazgów. Do tego wodoodporny smartfon wyposażony w aplikacje nawigacyjne i aktualne mapy, co by nie musiał się martwić o drogę. Do tego specjalna aplikacja do rozpoznawania i wabienia zwierząt. 
W sobotę rano zostawił auto na jednym z leśnych parkingów i ruszył w teren. Zrobił kilka postojów na zdjęcia i mały popas. W trasie kilka razy skorzystał z telefonu gdy zastanawiał się jaki to ptak śpiewa i sprawdzenie nawigacji. I niestety ostatnim razem nie zablokował go gdy wkładał z powrotem do kieszeni.
Uznał w końcu, że czas wracać, ale gdy sięgnął po telefon żeby sprawdzić godzinę zobaczył tylko na wyświetlaczu napis "bateria rozładowana"