Zamrugała powiekami
-Koszmar - jęknęła.
-Przyśnił Ci się?
-Nie, kiedy się obudziłam, znalazłam się w nim znów.
Blackout, Marc Elsberg
Prawda jest taka że nasze społeczeństwo jest śmiertelnie uzależnione. Jak ryba od wody. Bez niej umiera. Nie wierzysz? Wyobraźmy sobie sytuację.
W dzisiejszych
czasach chyba tylko w nauczaniu w podstawówce i małopowierzchniowym rolnictwie możemy obyć się bez prądu. A
reszta życia zawodowego? Praca przed komputerem, prace techniczne, większość usług, wszystkie
sklepy, knajpy i restauracje. Wszystko jest zależne od prądu. A teraz wyobraź
sobie że nagle w całym mieście siada prąd.
Początkowo super. Jest 12 w południe i Andrzej dostaje wiadomość, że resztę dnia ma dla siebie. W drodze do domu wstępuje do sąsiedniego sklepu z owadem w logo po coś na obiad jednak okazuje się, że tam też jest zamknięte. Cóż, w domu zawsze jest "coś do jedzenia". Ważne, że wolne. Wsiadł do autobusu miejskiego (tramwaje i trolejbusy nie jeżdżą). Mamy aktualnie sierpień i do niedawna temperatura przekraczała 30°C w cieniu. Po spacerze w południowym słońcu i przejażdżce w autobusie pot lał się z Andrzeja strumieniami. Po wejściu do domu pierwsze co robił to rzucenie ubrań do kosza na pranie i skok pod prysznic. Ale gdy odkręcił kurek usłyszał tylko jak rury chwilę zawarkotały i zamilkły niewypuszczając ani odrobiny wody. Podobna sytuacja w kranie w umywalce i kuchennym zlewie. Nie ma prądu - nie ma wody.A więc niezależnie od tego czy gaz będzie czy nie (a może nie być) nie miał szans na ugotowanie ani kaszy, ani makaronu, ani ziemniaków. Zadowalił się kanapkami ale gdy wyciągał z lodówki wędlinę zobaczył, że ta już nie chłodzi już i powoli zaczyna się rozmrażać. Zajadając kanapki przejrzał internet w telefonie w poszukiwaniu informacji. Pisali coś o jakimś poważnym uszkodzeniu w lokalnej sieci i nie wiadomo kiedy nastąpi poprawa. Zapewniali oczywiście o tym, że wszystko potrwa tylko chwilę. Ale pić coś w tym czasie trzeba. I umyć by się z przydało. Na szczęście pomimo naporów różnych zagranicznych sieci handlowych na osiedlu został jeszcze jeden sklep osiedlowy pani Halinki. Przed wyjściem na zakupy skorzystał jeszcze z toalety spuścił wodę ale rezerwuar nie napełnił się już. Po dojściu na miejsce ustawił się na końcu kolejki która wychodziła już na chodnik. Sklepik nie był duży, mogło się zmieścić w środku tylko kilka osób. Gdy przechodził przez drzwi zobaczył na szybie kartkę z napisem, że tego dnia przyjmowana jest tylko gotówka. Coś w portfelu miał więc nie obawiał się szczególnie. Kupił parę rzeczy do jedzenia i tyle wody ile mógł unieść. Jednak woda zamiast standardowego 1,5 za butelkę kosztowała 4zł. Początkowo się wykłócał ale uległ gdy sklepowa powiedziała, że jak mu się nie podoba to za nim stoi kolejka chętnych klientów. Gdy już miał wychodzić to przypomniał sobie o starym radiu stojącym na szafce i dobrał do niego zapas baterii.
W nocy padła mu
bateria w telefonie (zerknij w tym momencie, zobacz ile jest procent i pomyśl ile wytrzyma bateria w Twoim smartfonie?) więc poszedł do
pracy spóźniony, bo budzik nie zadzwonił. Na miejscu okazało się jednak, że w
pracy był tylko dozorca który miał przekazywać pracownikom, że do odwołania mają
nie przychodzić do pracy. A w mieście ciągle nie było prądu...
Brzmi jak początek
kiepskiej książki. Ale czy na pewno. Gdy Polskę nawiedzają powodzie to mimo, że w okolicy jest wręcz nadmiar wody tę do picia trzeba dowozić beczkowozami.
Gdy pięć lat temu Bogatynię zalała woda ceny zwykłego chleba wywindowały w górę
do 20zł za bochenek!
A odcięcie całego
miasta od prądu? Zaledwie tydzień temu z powodu upałów groziło nam przeciążenie
sieci. A w konsekwencji tzw. blackout. Czyli awaria prądu na wielką skalę.
Napisałem, że brzmi
to jak początek kiepskiej książki. Przeczytałem ostatnio książkę, która opisywała właśnie podobne wydarzenia a kiepską nie na pewno bym ją nie nazwał. Wręcz przeciwnie. Ciężko było się oderwać.
Był to "Blackout" autorstwa Marca Elsberga.
Początek XXI wieku. Środek zimy. A
całą Europę ogarnia blackuot.
Awaria sieci energetycznej na skalę całego kontynentu spowodowana atakiem
hakerskim. Początkowe próby naprawy sytuacji, kończą się niepowodzeniem.
Wstępnie stabilna sytuacja zaczyna się pogarszać z dnia na dzień. Bez prądu nie
było niczego. Dzięki dotychczasowemu porządkowi świata w zachodniej i środkowej Europie gdzie Państwo zapewniało i dbało (a przynajmniej tak mówiło) o każdy element życia człowieka, ludzie stają się nagle bezradni. Rządy próbują ratować sytuacje, dokarmiać swoich
obywateli zapewniać im dostęp do podstawowych elementów życia, ale nie obywa się bez rozruchów. Problemy z zaopatrzeniem,
transportem, służbą zdrowia, utrzymaniem porządku. A to był dopiero początek...
Blackout podzielony jest na rozdziały który każdy z
nich trwa jeden dzień. Fabuła toczy się wokół kilku z pozoru obcych sobie
ludzi. A każdy kolejny dzień przynosi
coś nowego. Jednak pewne jest to, że starania odpowiednich jednostek mających naprawić tę katastrofę przypominają raczej sytuacje człowieka który wspina się po wysokim regale w bibliotece. I z każdą pokonana w górę półką zrzuca na siebie jeszcze więcej opasłych tomów.
Książka na prawdę
wciągająca. Futurystyczna wizja sytuacji która może nam zagrozić. Bo wyobraźcie
sobie elementy swojego życia które nie wymagają przynajmniej pośredniej
obecności prądu. Fabuła zmieniała się jak numery w lotto. A czy Ty
myślałeś kiedyś co by się stało gdyby zabrakło któregoś z elementów Twojego świata. Prądu?
Wody? I to nie na kilka godzin. O ile mieszkasz w mieście (mieszkańcy wsi są
zazwyczaj bardziej przygotowani na takie wydarzenia, usamodzielnieni) i Twojej
okolicy nie nawiedzały wcześniej kataklizm przyrodniczy lub zamieszki to żyjesz zapewne w
błogim spokoju.
Ale niezależnie od tego czy takie myśli zadręczały Twoją głowę czy nie, książkę Blackout Marca Elsberga szczerze polecam.
Pokazuje ciekawe spojrzenie na pewne problemy które stworzyło nasze
społeczeństwo. A przede wszystkim polecam ją ze względu na wciągającą fabułę.
Zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz