Idzie jesień, a co za tym idzie, to coraz częstsza chlapa na dworze i rozpoczęcie sezonu grzewczego. Ale też liczne okazje do robienia zapasów. i sezon na jedne z moich ulubionych owoców - jabłek. W zeszłym roku gdy dostałem ich trochę z domu, to część automatycznie powędrowała do mojego przewodu pokarmowego. Część jednak postanowiłem zasuszyć.
W sklepach dostać można paczkowane suszone jabłka. Do wypieków, musli, wigilijnych kompotów lub bezpośredniego zajadania. Są jednak potwornie drogie! Więc dlaczego nie wysuszyć ich samemu w domu? Zrobić sobie zapas który będzie można potem dodawać do płatków lub zabrać w zimie do lasu na rozgrzewający napar.
Po kolei
Jabłka muszą na czymś leżeć. Przygotowałem sobie pierwszy lepszy karton w którym dodatkowo porobiłem otwory dla lepszego obiegu powietrza
Karton dla większej higieny wyłożyłem papierem śniadaniowym i poukładałem na nim równo przygotowane plastry
To wszystko położyłem na kaloryferze i obciążyłem z jednej strony żeby było w miarę stabilne.
Ciepełko z grzejnika szybko osusza jabłka. Początkowo dobrze jest je dość często przewracać żeby nie przywierały. Po pewnym czasie zaczną wysychać i zwijać się.
Moje były gotowe na następny dzień. Po wszystkim można je przetrzymywać przez baaardzo długi czas w suchym miejscu. Miłym zaskoczeniem było to, że własnoręcznie ususzone jabłka nie ściemniały z czasem co często zdarza się to tym kupowanym w sklepach.
Zapraszam na swoją stronę na FB Każda Strona Świata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz